ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Rzucić wszystko i wyjechać... do Hiszpanii

No może z tym rzucaniem to przesada, ale faktem jest, że w ostatnich kilku latach ten południowy kraj staje się coraz bardzo popularny w Polsce. Mowa nie o turystyce, ale o stałej lub czasowej wyprowadzce na Półwysep Iberyjski.

Ceny mieszkań w naszym kraju szaleją, szaleją. Według danych NBP na koniec 2023 r. w siedmiu największych miastach za mkw. trzeba było zapłacić średnio ok. 12,5 tys. zł, to o 11 proc. więcej niż rok wcześniej. W najbliższej nam Warszawie, w tym roku ceny metra wynoszą średnio już ponad 17 tys. zł. Za standardowe dwa pokoje trzeba zapłacić więc niemal... milion złotych. 

O przeprowadzce i zakupie jakiegoś lokum w Hiszpanii nie myślą oczywiście gremialnie młodzi Polacy, którzy rozpoczynają dorosłe życie, karierę zawodową i zakładają rodziny, ale bardziej zamożni, starsi, już „dorobieni”. Chodzi o tzw. polską klasę średnią, której dochody są kilka, kilkanaście razy wyższe od średniej krajowej, bogatych emerytów (tak, tak – są tacy). To oni chcieliby mądrze zainwestować swoje pieniądze, w atrakcyjnym miejscu za granicą. Przy okazji zmienić otoczenie, doświadczyć czegoś nowego. Idealnie nadaje się do tego Hiszpania. Po pierwsze klimat, po drugie warunki życia, po trzecie - przystępne ceny mieszkań. 

Według danych INE (hiszpańskiego odpowiednika GUS) na hiszpańskim południu, w okolicach Malagi i Sewilli za metr kwadratowy zapłacimy nieco ponad 2 tys. euro, w Madrycie 3,9 tys. euro, najdrożej jest w  w Barcelonie – 4,4 tys. euro.

Według danych rejestru nieruchomości i gruntów Registradores de España, w 2023 r. Polacy kupili  w Hiszpanii 3118 nieruchomości. To o 142 więcej niż w poprzednim roku. Rok 2022 r. był rekordowy pod tym względem, zapewne przyczynił się do tego wybuch wojny na Ukrainie. Wtedy niemal potroiła się liczba (w porównaniu z 2021 rokiem) lokali, które nabyli Polacy.
Przybysze znad Wisły dołączyli więc w widoczny sposób do nacji, które już od lat upodobały sobie przeprowadzki ze swoich krajów na słoneczne wybrzeża Morza Śródziemnego. Pierwsze miejsce pod tym względem zajmują Brytyjczycy, którzy w 2022 roku nabyli ok.15 tys. mieszkań, na drugim  Niemcy - 12 tys., na trzecim Francuzi – ok 9 tys. Polacy ze swoimi zakupami, ponad 3 tys., awansowali do pierwszej dziesiątki krajów. Co ciekawe, tylko co dziesiąty polski nabywca posiłkuje się kredytem. 

Szacuje się, że w 2022 r. sprzedano w Hiszpanii 650 tys. domów i mieszkań, to najwyższy wskaźnik od 15 lat. Największy udział mają w sprzedaży regiony: Katalonia, Andaluzja oraz wspólnota Walencji. 

Nasi rodacy chętnie dzielą się swoimi hiszpańskimi doświadczeniami związanymi z motywacją przeprowadzki, poszukiwaniem lokali, zakupem oraz różnicami między polskim, a tamtym rynkiem mieszkaniowym.

- Na hiszpańskim wybrzeżu projektuje się mieszkania pod kątem turystycznym: upycha się jak najwięcej małych sypialni w metrażu. Szukałem czegoś, co spełniłoby kryteria mieszkania na stałe, nie na krótkie wakacje — opowiada biznesmen Jerzy Chlebowski. Odpowiedni apartament znalazł, dopiero gdy w poszukiwaniach oddalił się kilka kilometrów od plaży. Ceny nieruchomości jeszcze nie rosły, zapłacił więc w okolicach Marbelli 400 tys. euro za 100 m kw. Dwie duże sypialnie, imponujący taras i basen. 

Z kolei pan Marcin, adwokat z Wrocławia o Hiszpanii myślał w kategoriach wyłącznie turystycznych. - Mam dwójkę dzieci, wakacyjne wypady zaczęły być już sporym obciążeniem finansowym. Policzyłem, że korzystniej byłoby kupić jakąś nieruchomość w cieplejszym rejonie i potraktować to jako bazę wypadową – zwierzał się „Newsweekowi”. Po długim poszukiwaniu znalazłem mieszkanie w willowej zabudowie, w małej miejscowości, 90 km od Almerii. Niewykończone, ale już nie z rynku pierwotnego. - Mieszkanie 80 m kw., dwie sypialnie, dwie łazienki, dwa tarasy, basen i garaż. Zapłaciliśmy ok. 250 tys. zł. Ze wszystkim: prawnikiem i notariuszem. Na polskim wybrzeżu czegoś takiego w takiej cenie już bym nie znalazł – opowiada pan Jerzy. 

Dwa tygodnie temu będąc w Hiszpanii spotkałem na plaży małżeństwo emerytów z Gdańska. Od słowa, do słowa (co państwo tu porabiają?) dowiedziałem się, że od  tygodnia objeżdżają wybrzeże w okolicach i oglądają mieszkania wystawione na sprzedaż. To ma być lokata kapitału, ale trudno się im zdecydować – Costa del Sol, czy może Kanary? Ludzie to mają problemy...

Komentarze obsługiwane przez CComment