ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

119 lat służby OSP w Sochocinie. Nie tylko pożary i wypadki

Wchodząc do siedziby Ochotniczej Straży Pożarnej w Sochocinie, nie sposób przegapić tablicy korkowej wiszącej na jednej ze ścian. Są na niej zamieszczone wycinki z artykułów opisujących działania i sukcesy druhów z Sochocina na przestrzeni dekad – wszystkie starannie poukładane i poprzypinane pinezkami. Sposób na podniesienie morale? Oczywiście, ale też niewątpliwa duma z wykonywanej pracy. Bo OSP Sochocin to organizacja zasłużona, z długimi tradycjami.

Początki
Jednostka w Sochocinie rozpoczęła swoją działalność w 1905 roku – aż 119 lat temu! O jej utworzenie zabiegał szczególnie ówczesny proboszcz ks. Wincenty Chabowski. . Władze carskie wydały pozwolenie na rozpoczęcie działalności po części z powodu determinacji proboszcza, a po części na skutek zaistniałych okoliczności – powiat płoński nawiedziła wówczas seria pożarów. Dla Sochocina było to szczególnie niebezpieczne, w mieście dominowała bowiem drewniana zabudowa. Utworzenie lokalnego oddziału straży pożarnej stało się więc niezbędnym wymogiem bezpieczeństwa.

Organizując nowo powstały oddział, druhowie skorzystali z doświadczeń swoich kolegów z Płońska i Raciąża, gdzie OSP już istniały – w Raciążu jednostka została założona dwa lata wcześniej, a w Płońsku funkcjonowała od lat 80. XIX wieku. Początki były trudne. Zdobycie niezbędnych pozwoleń to jedno, trzeba było również mieć sprzęt, głównie wóz drabiniasty, który następnie należało dostosować do potrzeb straży ogniowej. Wszystko  to udało się zrobić. Pompa, z której korzystali ówcześni druhowie, przetrwała do dzisiaj, została odrestaurowana i wciąż znajduje się, jako cenny zabytek, w siedzibie sochocińskiej straży.

W tamtych czasach, czasach zaborów, misja OSP nie polegała jedynie na gaszeniu pożarów i pomocy mieszkańcom, miała również wymiar patriotyczny. Trzeba pamiętać, jakie warunki panowały w naszym kraju. Próby wynarodowiania przez zaborców, zakaz posługiwania się językiem polskim w urzędach, rusyfikacja polskich szkół. Wszystko to sprawiało, że Polacy szukali miejsc, w których mogliby potajemnie uczyć polskości, podtrzymywać ducha narodu. Jednostki straży pożarnej stały się takimi miejscami i sochocińska OSP nie była wyjątkiem. Uczono się tu pieśni patriotycznych, czytano polskie książki. Była to również kuźnia kadr, kształcąca kandydatów do wojska i służby cywilnej.

Mijały lata…
Jednostka działała nieprzerwanie aż do drugiej wojny światowej, choć w czasie pierwszej wojny w nieco ograniczonym zakresie. W tym czasie szczególny dla sochocińskich strażaków był rok 1914. Wtedy właśnie OSP otrzymała swój pierwszy sztandar, który zresztą przetrwał do dziś.

Kiedy wybuchła druga wojna światowa, strażacy złożyli go w depozyt do kościoła św. Jana Chrzciciela w Sochocinie, by uchronić go przed zniszczeniem. Po wojnie sztandar z wizerunkiem św. Floriana, patrona strażaków, został przekształcony w chorągiew kościelną i służy do dzisiaj podczas różnych uroczystości.

Po wojnie sochocińska straż pożarna bardzo szybko się odrodziła. Pozyskiwano nowy sprzęt i pojazdy, głównie poniemieckie maszyny odzyskane po wojnie. W latach 80. został zakupiony samochód marki Jelcz, który wciąż służy sochocińskim druhom.

Dobry sprzęt to podstawa
O tym, że zawód strażaka jest niebezpieczny, wie każdy. Dlatego sprzęt, z którego korzysta, musi być niezawodny, sprawdzać się niezależnie od warunków. Po ponad 40 latach służby przyszła pora na zakup nowego samochodu. Wysłużony jelcz, choć nadal sprawny, nie spełnia już wymagań dotyczących wozów strażackich. Mówimy tu o takich kwestiach jak podawanie wody, ciśnienie w pompach, mechanizmy szybszego podawania węży czy dostosowanie do aparatów powietrznych. Jest to ważne również dlatego, że OSP Sochocin od 1995 roku należy do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Jednostki należące do tego systemu mają więcej pracy, dostosowane są bowiem do większej liczby zdarzeń, przy których niezbędna może być pomoc straży pożarnej, mają również podwyższoną gotowość bojową – są wysyłane do wezwań jako pierwsze.

Miasto i gmina zdecydowały się wystąpić o środki zewnętrzne na zakup nowego wozu. Pozyskano je z Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych – w sumie 1 mln 342 tys. 608 zł. Środki te umożliwią zakup średniego samochodu ratowniczo-gaśniczego. Jak mówi prezes OSP Sochocin Jacek Ryziński, jest to zdecydowanie jedna z najważniejszych inwestycji w straży. – Bez nowoczesnego sprzętu strażak jest ograniczony w swoich działaniach, nie da się zrobić wszystkiego gołymi rękami – podkreśla.

Obecnie trwają prace nad przetargiem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowy samochód wyjedzie na swoją pierwszą akcję jeszcze w tym roku.

Dzień z życia
Przyjrzyjmy się temu, jak wygląda strażacka codzienność. Dla wielu może być zaskakujące, że strażacy zrzeszeni w OSP nie muszą przebywać cały czas w strażnicy, czekając na zgłoszenie. Wszystko dzięki systemowi wywoływania selektywnego. Gdy ktoś zgłasza informację o pożarze, wypadku lub innej niebezpiecznej sytuacji, dyspozytor przekazuje zgłoszenie do najbliższych jednostek pożarowych – w pierwszej kolejności tych, które należą do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.

W tym samym czasie strażacy otrzymują informację o alarmie na telefon. Ci, którzy mogą zareagować (pamiętajmy, że mówimy o straży ochotniczej), natychmiast stawiają się w strażnicy. Wyjątkiem są kierowcy. Ci muszą być zawsze na miejscu, zmieniając się między sobą w systemie dyżurów. Kierowcy otwierają garaż, druhowie się przebierają, dowódca jednostki uruchamia radiostację i pyta, co się dzieje. Dopiero wtedy strażacy otrzymują dokładną informację, do jakiego typu zdarzenia są kierowani.

Strażacy do ostatnich chwil przed wyjazdem nie wiedzą, na jaką akcję jadą, więc muszą być gotowi na każdą ewentualność. Samochód musi być wyposażony nie tylko w sprzęt pożarniczy, ale również w zestawy medyczne i sprzęt do innych rodzajów zdarzeń, na przykład wypadków samochodowych. W tym roku w ramach programu realizowanego przez samorząd województwa mazowieckiego „OSP-2024” miasto i gmina Sochocin otrzymały 14250 zł dofinansowania na sprzęt specjalistyczny. Warunkiem jego otrzymania był wkład własny na poziomie minimum 50%. Finansowanie nie dotyczyło tylko jednostek OSP w Sochocinie, lecz także innych jednostek na terenie gminy: z Idzikowic, Milewa, Kołozębia, Smardzewa i Drożdżyna. Pozwoliło ono na zakup ubrań specjalnych, hełmów, butów, narzędzi hydraulicznych czy latarek. Dla jednostek OSP dofinansowanie ma niebagatelne znaczenie, sprzęt jest bowiem bardzo drogi – na przykład koszt ubrania specjalnego z oprzyrządowaniem to nawet 10 tys. zł. Mówimy o jednym komplecie.

Ale strażacka proza życia nie polega tylko na wyczekiwaniu na akcję i wyjazdach. Strażacy muszą trenować swoje umiejętności, dlatego przynajmniej raz w miesiącu jest organizowane tak zwane przypomnienie i wyjazdy na ćwiczenia. Podczas dni wewnętrznych sprawdza się stan techniczny sprzętu, dogląda urządzeń pod kątem ewentualnych usterek. Nierzadko dopiero po akcji druhowie spotykają się, by wyczyścić sprzęt i wykonać niezbędne prace konserwacyjne, bo po powrocie nie starcza już na to siły. Istotne są również spotkania sprawozdawcze umożliwiające nie tylko podsumowanie bieżącej działalności i wymianę uwag, ale także integrację.

Strażnica jest więc kolejną rzeczą wymagającą dużej dbałości oraz nakładów finansowych. W ramach programu realizowanego przez samorząd województwa „Mazowieckie strażnice OSP 2024” miasto i gmina Sochocin otrzymały 40 tys. zł na remont stolarki okiennej strażnicy OSP w Sochocinie. Jest to pierwszy krok do realizacji większego projektu, czyli termomodernizacji strażnicy.

– Koszt ogrzewania jest dość duży. Jeżeli zrobimy termomodernizację, znacznie zmniejszymy te koszty. Przede wszystkim musimy wymienić okna, które nie są do końca szczelne – mówi Jacek Ryziński.

Dzięki funduszom z budżetu województwa zostały również wymienione bramy garażowe, dwie automatyczne i jedna ręczna. Bramy garażowe zakupiono też dla OSP Smardzewo, a w OSP Ślepowrony wymieniono dach.

– Co roku składamy wnioski o dofinansowanie dla naszych jednostek, by mogły rozwiązać swoje najpilniejsze problemy lub móc zakupić nowe rzeczy – dodaje Ryziński.

Nie tylko pożary i wypadki…
Jednostki OSP biorą udział w życiu kulturowym regionu. Pojawiają się na uroczystościach państwowych i kościelnych. Biorą udział w piknikach dla mieszkańców, gdzie uczą, jak udzielać pierwszej pomocy i opowiadają o tajnikach swojego zawodu. Zabezpieczają imprezy masowe, sportowe. I wszystko to z własnej woli, jak na ochotników przystało.

Komentarze obsługiwane przez CComment